Tour de Pologne Amatorów, podjazdy pod Ząb i Gliczarów Górny oraz na metę do Bukowiny, w końcu wyścig zawodowców - to wszystko miałem podczas piątkowej wycieczki po Podhalu.
Tour de Pologne amatorów startował z Bukowiny o godzinie 9:45, chciałem objechać pętle przed wyścigiem, więc z domu wyjechałem już o 6:10. Mnie więcej o 7:40 byłem już pod Termami Podhalańskimi w Szaflarach, przygotowałem rower i tuż przed 8:00 ruszyłem na trasę. Pętla TdPA zaczynała się w Bukowinie, ale start ostry wyznaczony był dopiero w Poroninie przy Zakopiance, ja z Szaflar miałem do pokonania podobny dystans co kolarze amatorzy z Bukowiny z tym, że oni jechali w dół, a ja musiałem się lekko wspiąć. Kilka minut po 8 przekroczyłem Zakopiankę i w drogę.
Na początek łatwiejszy z podjazdów pod Ząb (co wcale nie znaczy, że łatwy). Początkowo jeszcze w miarę łatwo, spokojnie i dość szybko jechałem sobie przez Suche, ale za wyciągiem narciarskim zaczyna się robić bardziej stromo, zrzucam przerzutki i kręcę dalej, prędkość w granicach 9-11 km/h. Do znaku Ząb podjazd trzyma mniej więcej stałe nachylenie, dopiero pod sam koniec robi się jeszcze bardziej stromo. Premia górska miała być umiejscowiona na skrzyżowaniu z drogą z Gubałówki na Sierockie, ale jak jechałem to jeszcze jej tam nie było. Zasadniczy podjazd od Zakopianki na premię to mniej więcej 4,2 km, średnie nachylenie 5,9%; różnica wysokości 246 metrów, jednak to nie koniec podjazdu na trasie, po skręcie w prawo na Sierockie ciągle jest pod górę. Potem chwila zjazdu i znów pod górę na wysokość ponad 1000 metrów npm na Rolów Wierch (Sierockie). Dalej skręt na Leszczyny i wąski techniczny zjazd aż do Białego Dunajca. Na zjeździe wyprzedzili mnie dwaj kolarze, chyba trenowali przed etapem - jeden w koszulce Reprezentacji Polski. Na zjeździe p
ękne widoki, ale trzeba uważać na drogę, są bardzo ostre zakręty i momentami kiepska nawierzchnia..
Po zjeździe kilkaset metrów po płaskim, skręt w prawo i rozpoczynamy podjazd pod Gliczarów Górny - tą górkę jechałem już w tamtym roku i mam ją opisaną w bazie podjazdów. Początek mocno pod górę, potem droga przez Gliczarów Dolny w miarę lajtowa i nagle dwie bardzo strome ścianki z nachyleniem powyżej 20%. W tamtym roku zrobiłem je w siodle, ale prędkość momentami spadła mi do 4 km/h. Teraz mam twardszą kasetę i musiałem jechać w stójce, było ciężko ale prędkość nie spadła poniżej 6 km/h. Na podjeździe byli już kibice, nawet pytali czy mnie pchnąć, ale podziękowałem. Po drugiej ściance ulga, choć dalej jest ostro pod górę, ale po wcześniejszym wysiłku to już pikuś. Do premii jeszcze kawałek - zlokalizowana była dopiero w kulminacji drogi pod bacówką w Gliczarowie Górnym. Dwie szybkie fotki i jadę dalej - premii jeszcze nie ma niestety. Dwa kolejne siodła (zjazd-podjazd), skręt w lewo i kolejny szybki zjazd. Znowu piękne widoczki, ale i trudna technicznie trasa. W pewnym momencie muszę się zatrzymać bo rozstawiający dmuchaną bramę pracownicy wyścigu całkiem zablokowali drogę, po chwili kontynuuję zjazd do drogi nr 49, kawałek szosą i na rondzie skręt w prawo w zablokowaną już przez policję drogę na Bukowinę. Z oglądanych w telewizji poprzednich edycji TdP wiedziałem, że droga do Bukowiny prowadzi pod górę, ale tego co nastąpiło to się nie spodziewałem.
Zaraz za rondem zaczyna się regularny podjazd o stromiźnie porównywalnej do tej na Zębie, a brama informuje mnie, że do mety jeszcze 4 km. Do samego kościoła w Bukowinie jest przekichane, podjazd trzyma ostro cały czas, za kościołem już trochę lepiej, choć względne wypłaszczenie jest dopiero na mecie przy rondzie w Bukowinie. W sumie ten finałowy podjazd od ronda do ronda to 4 km ze średnim nachyleniem 5%.
Po przejechaniu linii mety stwierdziłem, że pokonałem trasę od startu ostrego w Poroninie do mety w czasie 1 godz. 51 minut - czyli nawet doliczając ten odcinek z Bukowiny dałbym radę przejechać pętle w limicie czasu. Ustawiłem się w pobliżu mety w oczekiwaniu za zawodników jadących w TdPA i jak się okazało nie musiałem długo czekać już około 11 pierwsi zawodnicy byli na mecie - czas zwycięzcy to 57 minut średnia 40 km/h. Po 1 godz. i 7 minutach przyjechał Czesław Lang, Szurkowski na pokonanie trasy potrzebował 1:20. Większość zawodników, których widziałem jechała na szosówkach, czasem zdarzył się ktoś na rowerze podobnym do mojego, lub góralu na cienkich gumach, widziałem nawet jednego gościa na góralu z oponami górskimi, ale to były wyjątki, może pod koniec stawki było takich rowerów więcej, ale nie czekałem do końca.
Poszedłem natomiast pod BUKOVINA Terma Hotel Spa zobaczyć podpisywanie listy startowej przez zawodowców. Upolowałem m.in. Phinneya, Hushovda, Przemka Niemca, lidera Iona Izagirre Insausti i kilku innych zawodników. Nie czekałem jednak za długo, ale zdecydowałem się ruszyć na punkt obserwacyjny na Gliczarowie, tym razem od strony Bukowiny. Tu podjazd dużo łatwiejszy i szybko dotarłem na miejsce.
Na Gliczarowie w najbardziej stromym miejscu - dzikie tłumy, więc po pierwszej pętli zacząłem przemieszczać się wyżej. Po czwartej (przedostatniej pętli) pojechałem na metę, gdzie jeszcze zdążyłem zobaczyć zawodników na przedostatnim okrążeniu. Potem ulokowałem w możliwie najlepszym miejscu i oczekiwałem na finisz. Etap wygrał Atapuma, który na ostatniej prostej ograł nowego lidera Riblona, Majka przyjechał 5, ale spadł na 3 miejsce w generalce. Etap rozbił bardzo mocno peleton, nie było więc sensu czekać na wszystkich, a ponieważ dekoracja mogła się odbyć dopiero po przyjeździe Huzarskiego i Marczyńskiego, który byli daleko to postanowiłem wracać do Szaflar.
Miałem jechać w dół przez Stasikówkę, ale kibice całkiem zablokowali przejście i nie było szans się przebić, już miałem jechać znowu pod górę do Gliczarowa, gdy wypatrzyłem jakąś boczną drogę w lewo. Po chwili niestety szosa się skończyła, ale jakąś szutrówką a potem przez łąkę przebiłem się do interesującej mnie drogi. W dół pędziłem bardzo szybko, prędkość 40-45 km/h, wyprzedziłem jakiegoś gościa na góralu, uczepił mi się na kole i tak go doholowałem do Poronina, gdzie skręciłem na Biały Dunajec. Kawałek Zakopianką i potem już boczną drogą do Szaflar.
Wycieczka bardzo udana, zrobiłem fajną trasę i przy pięknej pogodzie obejrzałem wyścig amatorów i zawodowców:)