Wraz z rodzinką pojechałem na krótki wypoczynek do Białego Dunajca. Po przyjeździe pojechaliśmy do Zębu skąd zrobiliśmy podejście na Gubałówkę, po południu powtórzyłem tą samą trasę na rowerze. Przejechałem z Bańskiej Niżnej, stromy skrótem do Bańskiej Wyżnej, dalej przez Sierockie gdzie przekroczyłem granicę 1000 m npm i Ząb na Gubałówkę (1113 m npm). Wróciłem przez Ząb i Poronin w sumie przejechałem ponad 30 km i 516 metrów przewyższenia, średnia 21,27 km/h.
W zasadzie tego wyjazdu nie miałem w planie urlopowym, miał być jeden porządny prawie 90 km wyjazd na kilka tatrzańskich podjazdów, ale prognozy pogody były kiepskie, więc postanowiłem zrobić szybki wieczorny wypad na Gubałówkę, gdyby się okazało, że więcej już nie pojeżdżę.
Z mojej kwatery mieszczącej się na granicy Białego Dunajca i Bańskiej Niżnej ruszyłem skrótem, skrót faktycznie znacznie skracał drogę do Bańskiej Wyżnej, ale wąska nitka asfaltu przez łąki bezceremonialnie cięła poziomice. W rezultacie już od 2 kilometra trasy zafundowałem sobie stromy podjazd (1,8 km; 144 metry przewyższenia, średnia 7,2%), więc już na samym początku w ruch poszły najlżejsze przełożenia. Gdy tylko wyjechałem na drogę główną w Bańskiej Wyżnej od razu zatrzymałem się pod sklepem, nie miałem bidonu i musiałem zakupić coś do picia. Następnie jazda przez Bańską Wyżną i kolejna ścianka 8-9%, potem już trochę łatwiej przez Sierockie do Zębu choć jeszcze kilka razy musiałem się mocno wspiąć (nawet na ponad 1000 m npm). Przez Ząb nawet lekko w dół aż w końcu dojechałem do polany Furmanów. Z tego miejsca na Gubałówkę prowadzi już tylko wąska droga o dość kiepskim asfalcie.
Przed południem właśnie z tego miejsca na szczyt Gubałówki pchałem wózek z moją córką, wiedziałem więc że tragedii na podjeździe nie ma, choć jest kilka miejsc o sporym nachyleniu. Do pokonania były jeszcze ponad 2 km i przeszło 100 metrów pod górę, przejechałem ten odcinek dość sprawnie, choć miejscami musiałem uważać na kiepski asfalt i pieszych idących pod górę, jednak po kilku minutach byłem na szczycie. Mój GPS pokazał na Gubałówce 1113 m npm, wikipedia mówi o 1126 m npm, ale może nie byłem na szczycie zatrzymałem się zaraz na wypłaszczeniu drogi za masztem telewizyjnym. Dalej jechać się nie da bo wszędzie są tłumy turystów. Porobiłem kilka fotek i ruszyłem w dół. Cały podjazd to: 13,4 km, 473 m pod górę, 66 w dół, średnie nachylenie 3,9% maksymalne 10%, serwis ridewithgps.com zakwalifikował podjazd jako premię 1 kategorii.
Zjazd niestety nie za szybki, bo kiepska droga i turyści, dopiero z Zębu do Poronina mogłem puścić się trochę szybciej, ale jak to zwykle na szosie jechałem dość asekuracyjnie. Dalej już jazda bez historii, przejazd przez Poronin, kawałek Zakopianką wyprzedzając cały sznur samochodów stojących w korku do świateł na moście na Białym Dunajcu i potem przez Biały Dunajec do mojej kwatery.
Wyjazd udany, choć czułem się nie najlepiej, praktycznie na każdym wzniesieniu musiałem używać najlżejszego przełożenia, wyraźnie brakowało mi mocy. Podjazd z tej strony na Gubałówkę jest bardzo długi, początkowy odcinek moim skrótem naprawdę stromy, potem już łatwiej choć jest sporo fragmentów trasy gdzie można się zmęczyć. Dwa lata temu podjeżdżałem Gubałówkę z Zakopanego przez Kościelisko, tamta wersja podjazdu ze względu na ścianki po 13% wydawała mi się trudniejsza, ale drugiej strony tu trzeba pokonać dwa razy dłuższy dystans i więcej metrów w pionie (start na niecały 700 m npm, a z Zakopanego 823 m npm).