Wycieczka z Krzyśkiem przez Puszczę do starorzecza Wisły. Pogoda jak w lecie, słonecznie, ciepło, może lekko przeszkadzał wiatr. Ruszyliśmy koło godziny 14:00 przez Puszczę Niepołomicką do leśniczówki Przyborów, potem prosto szutrową Drogą Królewską do drogi na Stanisławice, tam w lewo i po chwili byliśmy na Żubrostradzie. Przejechaliśmy obok rezerwatu żubrów i skręciliśmy w lewo, zaraz za skrętem jest fajne jeziorko przy którym często robię postoje, od jesieni kiedy byłem tu ostatni raz przeprowadzono tu pewne prace, m.in zamontowano hydranty dla straży pożarnej. Po małej sesji ruszyliśmy dalej, przejechaliśmy koło Dębu Jagiellońskiego i po chwili już byliśmy na łąkach koło Drwinki, przekraczając rzekę wjechaliśmy do innej puszczy, bardziej dzikiej, bez tłumu turystów cisza i spokój.
Przejechaliśmy szutrowymi drogami przez Uroczysko Grobla, obok rezerwatu Lipówka aż do drogi 964 na Szczurową. Przejechaliśmy kawałek asfaltem w poszukiwaniu zjazdu do lasu, którym to chcieliśmy dojechać do rezerwatu Wiślisko Kobyle, niestety przecinki, której miałem na mapie nie było w praktyce, więc dojechaliśmy aż do Ispiny i dopiero na skraju lasu odbiliśmy w lewo. Niestety tu trochę pobłądziliśmy, znaleźliśmy się na drodze, której na mapie nie było, na szczęście w porę udało nami skorygować położenie i po chwili dojechaliśmy do rezerwatu. Byłem już tu kiedyś, dawno w 2008 roku, wtedy w lipcu stare koryto Wisły prezentowało się bardziej efektownie, było też chyba więcej wody.
W planie miałem powrót do Niepołomic po wiślanym wale, ale niestety dość mocno wiało i po namyśle zdecydowaliśmy się wrócić do Puszczy. Przejechaliśmy przez Wolę Zabierzowską, koło mojej szkoły, koło kościoła w Zabierzowie z powrotem na Drogę Królewską. Na otwartych obszarach mocno nam niestety dowiało, ale w Puszczy wszystko wróciło do normy. Ostatnie kilometry, mimo pewnego zmęczenia pokonaliśmy dość sprawnie i mniej więcej około 17 byliśmy z powrotem w Niepołomicach.
Wycieczka udana, dobre tempo i sporo kilometrów po szutrach. Trochę błądzenia po lesie w poszukiwaniu starorzecza i potem przy wyjeździe z lasu. Jechałem na rowerze górskim, niestety nie lubię tego roweru, po 40 km czułem wyraźnie siedzenie, no ale raz za czas w terenie też trzeba sobie pojeździć.